Wczoraj w Gazecie Prawnej przeczytałam, że „Zakupy internetowe wciąż ryzykowne. Co piąty klient nie otrzymuje towaru.” Co za horror zakupów, pomyślałam. Gdzie oni kupują? Wiadomo, że zdarzają się nieuczciwi sprzedawcy, jednak od dobrych dziesięciu lat kupuję różne rzeczy przez internet i nigdy nie przytrafiło mi się, by zamówienie do mnie nie dotarło. I to nie jest kwestia niesamowitego szczęścia.
Zerknęłam do źródła tej informacji – raportu przygotowanego przez UOKiK. Okazało się, że Gazeta Prawna, niczym rasowy tabloid, nagina fakty, by mieć chwytliwy tytuł dla artykułu, do którego dostęp jest płatny (sms za 2,46 zł). UOKiK, ani w swoim raporcie, ani w komunikacie prasowym, nie twierdzi, że zakupy internetowe są ryzykowne. Można za to przeczytać, że poziom wiedzy konsumentów rośnie. Jest lepiej niż kilka lat temu, choć jeszcze niestety poziom wiedzy jest niewystarczający i wymaga poprawy.
A co z tym co piątym klientem, który nie otrzymuje towaru? Bzdura. Raport UOKiK pokazuje, że 17,6% badanych osób przynajmniej raz (5,2% więcej niż raz, 12,4% raz) nie otrzymało towaru lub usługi zamówionej przez telefon lub internet, ale… w całej swojej historii e-zakupów! Czyli mogło to być w tym roku, pięć lat temu, a nawet choćby w 1999 r. Nie jest tak, że jak Ci klienci staną w rzędzie, odliczą do pięciu, to każdy piąty nie dostanie swojej paczki! Jeśli przyjmiemy, że każda z tych 700 badanych osób w ostatnich 6 latach zamawiała 6 przesyłek rocznie (średnia na podstawie badań internetu w 2009 r.), to wyjdzie nam, że nie dotarło ok. 0,6% (!) zamówień. No tak, ale 6 promili nie brzmi tak mocno jak „co piąty„.
Dość tej matematyki, przechodzimy do sedna. Cel jest prosty – 100% zamówień ma do nas docierać, a my mamy być zachwyceni po udanych zakupach. Co robić, by to się udało? Przygotowuję materiał o tym, jak robić e-zakupy, by były jak najbardziej bezpieczne. Opisuję na własnym przykładzie – jak wybieram i weryfikuję sprzedawców i na co szczególnie zwracam uwagę. Poradnik opublikuję jeszcze w tym tygodniu, już dziś zapraszam.