Jak firmy oswajają klientów i przyzwyczają ich do swoich produktów? Niektóre zaczynają kształtować nawyki klientów, jeszcze na wiele lat przed ich pierwszymi zakupami, gdy potencjalni nabywcy mają zaledwie kilka lat i najbardziej lubią zabawę. I nie ważne, czy sprzedać trzeba lodówkę, odkurzacz, grill, ciężarówkę, czy młot pneumatyczny.

Małe dzieci obserwują i naśladują rodziców. Chcą robić wszystko to, co oni. To takie małe gąbki, które chłoną wszystko co słyszą i widzą dookoła. Marketingowcy też o tym wiedzą i starają się dotrzeć do maluchów zanim jeszcze dorosną. Dlatego niektóre firmy udostępniają swoje znane marki producentom zabawek. Dziecko podczas zabawy oswaja się z marką i się do niej przyzwyczaja. Często dobrze już kojarzy, kto produkuje samochody, sprzęt AGD, narzędzia, kosiarki. Na takim fundamencie firmom dużo łatwiej budować świadomość swoich marek produktowych. A producentom zabawek łatwiej sprzedawać zabawki, gdy wyglądają one jak prawdziwe sprzęty, których używają mama i tata.

Marki udomowione

Najwięcej zabawek opatrzonych znaną marką znalazłam wśród tych, które pomagają w naśladowaniu codziennych, domowych czynności. Maluch może swój domek wyposażyć w kuchnię Tefal, Bosch, Miele. Dla pluszaków gotuje na kuchence Electrolux lub w mikrofalówce od Miele. Lala na śniadanie dostaje tosty z tostera Braun, a miś popija kawę z ekspresu Bosch. Do tego naleśniki dla tygryska, które pomoże zrobić mikser Braun lub robot Bosch. Uff.

zabawki1Po wszystkim czas na sprzątanie. Meble z Ikea muszą błyszczeć. Naczyniami zajmie się zmywarka Miele. Okruchy odkurzy odkurzacz Rowenta, a podłogę umyje specjalny mop Vileda. Po tym wszystkim czas na pranie w pralce Electrolux, a potem prasowanie żelazkiem Braun.

zabawki2Maluchy zmęczone? Nigdy! Trzeba jeszcze pomajsterkować w warsztacie Bosch lub Black & Decker. Tu coś przykręcić, tu coś odkręcić. Wszystko markowymi narzędziami. Wiertarką wywiercić dziurę w klocku, piłą dociąć puzzle, a młotem pneumatycznym dostać się do sąsiadów na parterze. Dla relaksu zostaje koszenie rzeżuchy nową kosiarką Bosch.

zabawki3Po autostradzie dywanowej jeżdżą BMW, Audi, VW, Mercedesy, a nawet Ferrari i Porsche. Pod stołem widać plac budowy, a tam koparki Cat, dźwigi Liebherr i ciężarówki Scania. O! Ktoś dzwoni. Do domu z klocków przyjechał kurier DHL z paczką dla słonia.

zabawki4

Łatwy cel?

Dzisiaj dzieci mają duży wpływ na to, co kupujemy. Doskonale rozpoznają marki, zapamiętują logotypy. Silnie oddziałuje na nie reklama i wszelkie inne formy promocji. Marketingowcy starają się dotrzeć do dzieci, bo wiedzą, że to one coraz częściej rekomendują produkty rodzicom. By osiągnąć swoje cele badają zachowania dzieci, co się im podoba i na co zwracają uwagę.  Zabawki oznaczone znanymi markami to przede wszystkim dbanie o rozpoznawalność tych marek i budowanie lojalności względem nich – już od najmłodszych lat. Nie da się od tego uciec, ale czy trzeba się temu bezmyślnie poddawać?

Zabijanie kreatywności

Takie zabawki są może fajne, ale tylko na chwilę. I chyba głównie dla rodziców, którzy, gdy byli mali, takie cuda mogli oglądać jedynie w niemieckim katalogu. Oprócz tego, że są drogie, to są też konwencjonalne. Szybko można się nimi znudzić. Do tego zabijają kreatywność. Dają gotowe rozwiązania i wszystko podają na tacy. Nuda!  Może lepiej puścić wodze fantazji i zbudować żelazko z klocków, ekspres z kartonu, a blender z rolki po ręczniku papierowym? Na pewno. Same dzieci to potwierdzają. Przez wiele miesięcy, na placu zabaw pod moim oknem, stała plastikowa kuchnia. Dzieci w ogóle nie były nią zainteresowane. Wolały w wiaderku gotować obiad z kamieni, liści i piasku.

Tekst nie jest sponsorowany.

Fot. u góry: Flickr/jtrend.
Fot. zabawek:  my-klein-toys.de, smoby.com, ikea.com, siku.pl, rastar.de, bruder.de