Czy warto czytać opinie o produktach? Są wiarygodne czy masowo fałszowane? Jak firmy wpływają na blogerów, dziennikarzy, a nawet naszych znajomych? Czym jest kryptoreklama? I czemu jest zła? Dlaczego media boją się dobrze pisać o markach?  I jaki jest sposób, by odnaleźć się w tym zalewie informacji? 

Gdy chcę kupić nowy telefon, zarezerwować hotel, wybrać się do restauracji, obciąć włosy u fryzjera, czy choćby kupić zdrowe jedzenie, szukam wcześniej informacji na ten temat. Informacji zazwyczaj jest dużo. Zbyt dużo. Najtrudniejsze jest ich przesianie i wybranie tylko tych opinii, które są wartościowe i prawdziwe. Jak staram się to robić?

Klucz do sukcesu

Myślenie krytyczne – to właśnie klucz do sukcesu. Każdego sukcesu. Nie chodzi o to, by myśleć źle, negatywnie. Chodzi o to, by samemu dociekać, szukać argumentów za i przeciw, analizować, oceniać, wybierać. Jesteśmy bardzo różni. Mamy różne potrzeby, różne gusta. To, co jest dobre dla innych, wcale nie musi być dobre dla nas. Dlatego, tak, jak tlenu, potrzebujemy myślenia krytycznego. Codziennie otrzymujemy tysiące porad – w książkach, gazetach, internecie, telewizji. I fajnie, ale to, że ktoś, coś napisał lub powiedział wcale nie oznacza, że jest to ta jedyna słuszna opcja.

Odkurzacz nie musi gotować

Jeśli mam coś kupić, wybrać konkretny produkt, na początek muszę wiedzieć czego chcę. Co mi jest tak naprawdę potrzebne? Dzisiaj sprzęty mają setki funkcji. Roboty kuchenne, pralki, aparaty fotograficzne, telefony – oferują znacznie więcej niż to, co wynika z ich podstawowej roli. Sprzedawcy zachwalają nam wachlarz możliwości produktu i przekonują, że na pewno nam się to przyda. W praktyce korzystamy tylko z tego, co niezbędne. Dlatego przed zakupami warto na chwilę stać się ekspertem. Jeśli chcę wybrać dobry aparat fotograficzny wcale nie muszę kończyć studiów z fotografii, wystarczy jeśli o niej poczytam. Dowiem się czegoś więcej. Zastanowię się do czego chcę używać tego aparatu. Co mi dają jego funkcje i czy w ogóle będę potrafiła z nich samodzielnie korzystać. Im więcej wiem, tym trudniej będzie mnie wpuścić w maliny, czyli niepotrzebne koszty. Mam nadzieję ;-).

Siła opinii. Prawdziwych i fałszywych

O tym, że opinie innych osób mają bardzo duży wpływ na nasze zakupy, wiemy wszyscy. Producenci i sprzedawcy też to wiedzą i dlatego różnymi sposobami próbują wpływać na kształt tych opinii. Niestety nie zawsze uczciwie.

  • Opinie znajomych

    Mają największą siłę oddziaływania. Lubię i cenię opinie znajomych. Cieszę się, gdy polecają mi sprawdzone produkty – smaczne jedzenie, dobre kosmetyki, sprawdzone restauracje, ciekawe książki i filmy. Wiem, kto ze znajomych ma upodobania podobne do moich. Wiem, kto się na czym dobrze zna. Dlatego takie opinie są dla mnie pomocne i wiarygodne. Wiem, na kogo mogę się zdać.

    Jak firmy mogą wpływać na naszych znajomych?

    Istnieje coś takiego jak marketing rekomendacji konsumenckich. Wyspecjalizowane agencje organizują kampanie, których uczestnikiem (dumnie zwanym ambasadorem) może zostać praktycznie każdy. Uczestnicy takich kampanii dostają od firmy produkty do testowania, a w zamian mają rozmawiać o nich z rodziną i znajomymi. Uczestnicy są zadowoleni z otrzymanych produktów, a firmy z nieodpłatnej promocji i rozprzestrzeniania się opinii o marce.

    Kampanie, którym się przyglądałam, były realizowane uczciwie. Firmy dawały uczestnikom wolną rękę. Nie zmuszały do wychwalania produktów. Wymagały za to raportów z rozmów ze znajomymi. Największą wadą takich kampanii jest ilość danych, które agencja zbiera od uczestników. Często dość wrażliwych. Aby dostać paczkę z produktami, uczestnik musi wcześniej odpowiedzieć na dziesiątki pytań. Dla mnie to zbyt duża cena za paczkę serów, czy soków.

  • Opinie blogerów 

    Blogów jest mnóstwo i nie można ich wrzucać do jednego worka. Tak, jak i innych mediów. Czytam w miarę regularnie kilkadziesiąt wybranych blogów. Są one pisane przez osoby, które pokazują swoją twarz, imię, nazwisko. Zdobywają moje konsumenckie zaufanie miesiącami. Jeśli coś polecają, to zakładam, że to jest dla nich rzeczywiście dobre, bo sygnują to własnym wizerunkiem. Te blogi to dla mnie ogromne źródło wiedzy o produktach. Znalezienie takich zaufanych miejsc w sieci wymaga czasu, ale warto go poświęcić, by mieć swoje punkty odniesienia.

    Jak firmy mogą wpływać na blogerów? 

    Firmy wiedzą, że blogerzy mają duży wpływ na konsumentów. Wiedzą, że informacja o produkcie umieszczona w autorskim tekście będzie bardziej przekonująca niż w zwykłej reklamie. Dlatego firmy coraz częściej nawiązują z blogerami współpracę. Oferują wynagrodzenie, a w zamian dostają tekst pokazujący produkt. Firmy próbują też zdobywać serca blogerów, wysyłając im prezenty. Czasem są to zwykłe produkty, a czasem spersonalizowane, kreatywne upominki. Jeśli prezent jest ciekawy, bloger umieszcza jego zdjęcie np. w mediach społecznościowych. Dla firm to szansa na pokazanie się czytelnikom bloga.

    We współpracy firm z blogerami nie ma nic złego. Pod jednym warunkiem. Każda komercyjna współpraca musi być wyraźnie oznaczona. Czytelnik musi wiedzieć, kiedy bloger pisze o produkcie sam z siebie, a kiedy tekst jest opłacony, czy to pieniędzmi, czy produktami. Jeśli bloger odpowiednio selekcjonuje firmy do współpracy i reklamuje tylko te produkty, które równie dobrze mógłby chwalić za darmo, nie traci na swojej wiarygodności.

  • Opinie w prasie, radio i telewizji

    No właśnie – opinie. Bo tylko w teorii media są obiektywne. W praktyce to niezła heca, patrzeć jak punkt widzenia zależy od punktu siedzenia i jak mocno można naginać rzeczywistość, byle tylko udowodnić swoją tezę. Gdy chcę sobie wyrobić pogląd na jakiś temat, przeglądam materiały w różnych mediach. Jeśli powołują się na raporty, badania lub statystyki, to najbardziej lubię zajrzeć bezpośrednio do źródła. Czasami wnioski mediów są zupełnie inne niż wnioski z samych badań :-).

    Jak firmy mogą wpływać na dziennikarzy?

    Podobnie, jak na blogerów. Tutaj też są propozycje współpracy, też są prezenty. Tyle, że machina jest bardziej skomplikowana. Teoria (prawo prasowe) mówi o tym, że dziennikarzowi nie wolno prowadzić ukrytej działalności reklamowej, która wiąże się z uzyskiwaniem profitów. I, wg moich obserwacji, sprowadza się to do tego, że o ile blogerzy o prezentach często piszą wprost, to dziennikarze nie przyznają się do nich nigdy. 

    Uwaga! Kryptoreklama.

    Kryptoreklama, gdziekolwiek się pojawia (prasa, radio, tv, blogosfera, przychodnia lekarska), zawsze jest nieuczciwa, bo wprowadza konsumenta w błąd. Raz, że jest nieetyczna. Dwa, że zabrania jej prawo. Jeśli firma płaci za promocję swoich produktów, musi to być wyraźnie zaznaczone przy publikowanych treściach.

    Niestety w praktyce bywa różnie. Najbardziej widać to wtedy, gdy pojawiają się niby niezależne artykuły wychwalające produkty, dla których akurat przypadkowo trwa kampania promocyjna, albo pochodzą z koncernu, który niedawno wykupił w danym medium dużą reklamę. W mediach możemy spotkać pewne niepisane zasady. Choćby to, że w pakiecie z tradycyjną reklamą firma może dostać wzmianki o produktach w zwykłych tekstach. Albo to, że o głównych reklamodawcach nie pisze się źle.

    Jest też inny niepokojący trend. Niektóre media boją się pisać o markach pozytywnie. Choćby firma zorganizowała fajną, naprawdę pożyteczną akcję charytatywną, nie ma co liczyć na publikację. Taka akcja z góry zostanie uznana za wyrachowaną autopromocję, a nie szczerą chęć zrobienia czegoś dobrego. Niedawno słuchałam dyskusji, w której przedstawicielka jednego z portali internetowych została zapytana o to, dlaczego nie piszą dobrze o firmach. Odpowiedziała, że boją się swoich czytelników, którzy są wrażliwi na punkcie kryptoreklamy i od razu posądziliby o nią portal. To jest dopiero absurd i ułomność mediów! Nigdy tego nie zrozumiem. Nie można z góry zakładać, że wszyscy mają złe intencje i wszędzie czai się kryptoreklama. Jeśli ktoś produkuje lub robi coś dobrego, to warto o tym mówić głośno.

  • Opinie w Internecie

    Pojawiają się na forach, w komentarzach do tekstów, w serwisach opinii, porównywarkach cenowych i sklepach. Czytam je, ale dochodzę do wniosku, że w większości to strata mojego czasu. Liczba fałszywych opinii w Internecie jest ogromna.

     Uwaga! Fałszywe opinie na zlecenie.

    Istnieją firmy, które specjalizują się w okłamywaniu konsumentów. Swoją działalność nazywają marketingiem szeptanym, choć nie mają z nim nic wspólnego. Ich praktyki to zwyczajne oszustwo, a nie marketing.

    Jak działają? Zleceniodawca (jakiś producent, usługodawca, sprzedawca) płaci takiej firmie kilkaset złotych. W tej cenie dostaje tysiące (!) pozytywnych opinii o swoim towarze lub usłudze. Ta pseudomarketingowa firma, podając się za fikcyjne osoby, umieszcza opinie w Internecie. Opinie są przygotowywane tak, aby wyglądały naturalnie. Trochę niechlujnie, czasem z błędami. By uniknąć bana, firma wykorzystuje różne adresy IP, często zagraniczne.

    Na szczęście takie kłamstwa mają krótkie nogi, bo im więcej pojawia się takich fałszywych opinii, tym łatwiej je wychwycić. Korzystanie z takich metod to szybka droga do porażki. Nie tylko wizerunkowej.

Różne odcienie świata

Gdyby mój tekst dostał tytuł „Zobacz jak oszukują nas media„, prawdopodobnie miałby kilkakrotnie więcej czytelników. Takie chwyty niestety się opłacają. Nic z tego. Nie chcę konkurować z tabloidami, które publikują skrajnie uproszczone informacje z oceną podaną na tacy. Tabloidy nie wymagają od czytelnika, by samodzielnie myślał. A świat przecież nie jest czarno-biały. Od dobra do zła jest cała paleta różnych odcieni. Dlatego nie ma sensu uogólnianie. Choćby w ocenie różnych mediów. Szczerych, rzetelnych i wartych uwagi autorów opinii możemy znaleźć, i w blogosferze, i w mediach tradycyjnych. Tak samo tych kiepskich i nieuczciwych.

By dobrze wybierać, trzeba myśleć krytycznie. Patrzeć, czytać, słuchać, rozmawiać i wyrabiać sobie własną opinię, nie tylko o produktach.

Tekst nie jest sponsorowany.

Fot. u góry: Konsumentalista.pl